W Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Dotyczyło ono sprawy transportu konnego turystów na drodze do Morskiego Oka. Celem było wypracowanie kompromisu. Szybko jednak okazało się, że nie ma na to szans.
W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele Ministerstwa Środowiska, Komendy Głównej Policji, organizacji zajmujących się obroną praw zwierząt (m.in. fundacji VIVA, OTOZ Animals, Pegazus), Podhale reprezentowali – komendant zakopiańskiej policji mł. inspektor Dariusz Urbanik, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski oraz przedstawiciele bukowiańskich fiakrów ze Stanisławem Chowańcem na czele.
Celem spotkania była konfrontacja zwolenników i przeciwników transportu konnego na drodze do Morskiego Oka oraz próba znalezienia kompromisowego rozwiązania.
Przedstawiciele organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt przypominali, że według ich pomiarów, para koni ciągnąca wóz z turystami, ciągnie ciężar o prawie tonę cięższy od tego, jaki powinna. – Dla nas jest to powód do natychmiastowego zaprzestania transportu i do tego, żeby te konie nigdy nie wróciły na tę trasę – mówili. Ich zdaniem, na trasie do Morskiego Oka popełniane jest przestępstwo, a protest na drodze do Morskiego, który miał miejsce w listopadzie, był ich „obywatelskim obowiązkiem”. Animalsi twierdzili, że fiakrzy celowo zmusili konie, by wjechali w siedzących na drodze ekologów i że zostali pobici przez fiakrów. Zarzucali również bezczynność obecnym na miejscu policjantom.
Komendant Urbanik z Zakopanego wyjaśniał, że obrońcy praw zwierząt naruszyli przepisy, bezprawnie zablokowali drogę, a ich protest był nielegalny. Komendant dodał w związku z protestem prowadzonych jest pięć postępowań, a wszystkie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Zakopanem.
Posłowi Markowi Suskiemu nie podobało się, że policja stała bezczynnie, przyglądając się biernie eskalacji. – To skandal – powiedział o zachowaniu policji. Wyjaśnień w tej sprawie domagała się też posłanka Małgorzata Niemczyk.
– Nie rozmawiamy o koniach, o ich dobru, ale o naruszonym ego jednej czy drugiej strony – włączył się do dyskusji lekarz weterynarii Paweł Golonka. Podobnego zdania był pochodzący z Bukowiny Tatrzańskiej senator Stanisław Hodorowicz, który zwrócił uwagę zebranym, żeby rozpocząć dyskusję o koniach, a zakończyć dyskusję o postępowaniach. – Ekspertyza pani Czerskiej jest błędna – powiedział, nawiązując do badań, które miały wykazywać nadmierne obciążenie koni. – Założenia fizyczne ma właściwe, oparte o fizykę. Tylko obliczenia są złe. Nie można absolutnie na niej bazować, bo jest fałszywa – mówił, wykazując, że zawiera proste błędy matematyczne.
Zdaniem prof. Hodorowicza z dwóch powstałych ekspertyz – ekspertyzy doktor Kolstrunga według której konie nie są przeciążone i ekspertyzy mgr inż Czerskiej o odmiennym zdaniu – ta druga jest błędna, więc nie można brać jej pod uwagę w dyskusji nad eksploatacją koni.
Głos zabrał dr Ryszard Kolstrung, który stwierdził, że wozy nie są za ciężkie i nie obciążają koni. – Tutaj nie ma znęcania się. To ciężka praca, ale praca tak zorganizowana, że konie mają czas na pracę i na odpoczynek. W dodatku to jest najlepsza polska rasa koni pociągowych, które dysponują dużą siłą i wytrzymałością – powiedział. Przypomniał też, że konie wyjeżdżają do Morskiego Oka maksymalnie dwa razy dziennie.
Obrońcy praw zwierząt nie przyjmowali tych argumentów do wiadomości, twierdząc, że to ich opinie są prawidłowe. Zarzucali też przytoczonej ekspertyzie błędy, merytoryczne, metodologiczne i rozumowe. – Ciekawe, czy Państwowa Inspekcja Pracy pozwoliłaby zastosować proponowane przez pana doktora rozwiązanie w stosunku do pracowników Biedronki, czyli pozwolić im dźwigać towar dwa razy większy i dwa razy więcej odpoczywać – padło w odpowiedzi.
Dyskusja wywiązała się również między naukowcami, którzy zarzucali sobie wzajemne niekompetencje lub nieetyczne zachowanie. Senator Hodorowicz zaproponował w tej sytuacji, aby powołać trzeciego, niezależnego eksperta, który by rozstrzygnął spór.
W dyskusji posłanka Niemczyk zaproponowała zamontowanie kamer on-line na całej trasie przejazdu, co pozwoliłoby właściwie kontrolować prawidłowość przewozów. – Nie jest to możliwe, bo na drodze do Morskiego Oka są ogromne problemy z zasięgiem – skomentował później dyrektor tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski.
Podczas dyskusji wielokrotnie podkreślano, że żadne z postępowań, jakie zostały wytoczone fiakrom o znęcanie się nad końmi, nie zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Prokuratura wielokrotnie stwierdzała, że fiakrzy nie znęcają się nad zwierzętami. Stronnicy fiakrów przypominali też, że w Morskim Oku żaden koń nie padł z wycieńczenia, co wykazały przeprowadzone badania. Podkreślano też, że liczne badania pokazały, że zdecydowana większość koni pracujących w Morskim Oku, jest zdrowych. Jeden z ekspertów zdradził nawet, że gdy przedstawił organizacjom broniącym spraw zwierząt badania koni z Morskiego Oka, które wykazały, że są one zdrowe i nie są zamęczane, usłyszał, że „to źle”. – Nie rozumiem tego – stwierdził. – Konie dlatego są utrzymywane na świecie, bo ludzie z nich korzystają. Jeżeli zabronimy im pracy w Morskim Oku, pójdą na mięso.
Fiakrom pozwolono mówić dopiero pod koniec spotkania, mimo że ciągle zgłaszali się do głosu. – Podczas 28 lat był tylko jeden przypadek konia w Morski Oko, Jukona, który padł przy dyszlu. Inne konie padły poza Morskim Okiem – mówił przedstawiciel fiakrów.
Pod koniec wypowiedział się też dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski. – Co do jednej kwestii jestem przekonany, że wozy nie są przeładowywane. Kary za to są bardzo surowe – mówił dyrektor. Jego zdaniem, kompromis jest bardzo trudny, bo oczekiwania stron sporu są skrajnie różne.
Dyrektor dodał, że w sytuacji, gdy badania utytułowanych polskich naukowców są podważane, ma pomysł, żeby stworzyć międzynarodowe konsorcjum naukowców z uniwersytetów w Wiedniu, Krakowie i Lublinie, i to jemu powierzyć przygotowanie ekspertyzy, która byłaby miarodajna i niepodważalna.
Zdaniem dyrektora, dyskutowany powinien być pomysł elektrycznego wspomagania wozów. Gdy była mowa o meleksach, Szymon Ziobrowski wyjaśnił, że takie testy powinny być przeprowadzone również zimą. – Ale czy Tatry to miejsce odpowiednie dla meleksów? Bo jeśli tak, to można dyskutować też o autobusach. To takie filozoficzne pytanie – dodał.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Środowiska i Główny Konserwator Przyrody Piotr Otawski stwierdził na koniec, że ministerstwo przygląda się całej sprawie. – Dla ministra i dyrektora parku jest to kwestia rozmowy o faktach. W sytuacji, gdy mamy spór, co do faktów, nie możemy ulegać emocjom, które są obecne, a musimy dojść do rozwiązań, które będą godziły interesy różnych stron. Mamy pełne zaufanie do tego, co robi dyrektor Ziobrowski – dodał. – Jeżeli jesteśmy w stanie znaleźć rozwiązania zapewniające dobrostan ten zwierząt, to pewne wartości kulturowe można zachować. Tradycja wykorzystywania koni do pracy jest tradycją tysiącletnią. Jestem za tym, żeby szukać takiego kompromisu – podkreślił.
Filmowa relacja z posiedzenia sejmowego zespołu: TUTAJ
r/
Źródło: Podhale24.pl