Bez udziału wolontariuszy z Fundacji Viva i w atmosferze konfliktu odbyły się dodatkowe badania koni pracujących na drodze do Morskiego Oka
W miniony czwartek na Włosienicy odbyły się uzupełniające badania koni pracujących na tej trasie. Komisja w składzie Ludmiła Strypikowska, weterynarz wynajęty przez Fundację Viva!, Marek Tischner, weterynarz reprezentujący fiakrów, i Ryszard Kolstrung jako przedstawiciel TPN zadecydowała, że od badań zostaną odsunięci wolontariusze Fundacji Viva! – Konie powinny być badane w spokoju, w obecności osób tylko im znanych, czyli opiekunów i właścicieli koni, i oczywiście lekarzy oraz ich pomocników – wyjaśniła weterynarz Ludmiła Strypikowska. Lekarz, mimo propozycji ze strony Fundacji Viva!, aby powstrzymała się od wypowiedzi dla mediów, spotkała się z dziennikarzami i odpowiadała na pytania. Przyznała, że konie są w lepszej formie, niż przedstawia to raport Fundacji Viva. – W interpretacji badań zamieszczonej w raporcie fundacji jest wiele spekulacji – oceniła weterynarz. Jej zdaniem nie ma pewności, że praca na tej trasie jednoznacznie wpływa na złą kondycję koni. Podkreśliła, że zdrowe konie przystępujące do pracy na tej trasie jeżdżą tu przez kilka lat bez uszczerbku na zdrowiu.
Anna Zielińska z Fundacji Viva! przypomniała, że badania koni od kilku lat przeprowadzane są na wniosek fundacji. – Walczymy o to, żeby poprawić los koni pracujących na drodze do Morskiego Oka i żeby w ogóle zakazać ich pracy. Konie pracują tu drugi czy trzeci sezon, ale to nie znaczy, że tak czy inaczej po kilku latach nie trafiają do rzeźni – wyjaśniła dziennikarzom. Jej zdaniem wolontariusze fundacji powinni nadal bez przeszkód monitorować przeprowadzane badania.
We wstępnym raporcie przygotowanym przez lekarzy po przebadaniu 56 koni, w tym 23 powtórnie, jeden koń z powodów ortopedycznych został wycofany z trasy. Pozostałe 52 konie uzyskały opinię pozytywną i zostały dopuszczone do pracy. W raporcie czytamy, że do badań nie doprowadzono 16 koni, które automatycznie zostały zawieszone do czasu wyjaśnienia ich nieobecności.
Beata Denis-Jastrzębska
Źródło: Tygodnik Podhalański