W dniu dzisiejszym testowany był wóz z elektrycznym wspomaganiem pracy koni.
Silnik warczał, a wóz prawie sam jechał pod górę. Wydawało się, że droga do Morskiego Oka będzie już mogła być pokonywana wprawdzie fasiągiem, ale przy jedynie asyście koni, bo te pracujące dzisiaj prawie w ogóle wozu nie ciągnęły. Można rzec, że wóz jechał, a koni przed nim szły. Ale…
No właśnie: nastąpiło spięcie, zadymiło i… próba nie została dokończona, a następne odbędą w innym terminie.
Nowy wynalazek wprawdzie sprawdza się na Sardynii, gdzie jest używany, ale droga do Morskiego Oka jest dla niego – póki co – za trudna.