Minister klimatu i środowiska zadeklarowała, że konie zostaną na drodze do Morskiego Oka

Konie pozostaną na szlaku do Morskiego Oka. Tak zadeklarowała Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska w rozmowie z Radiem Zet. Mamy nadzieję, że nie będzie to jedynie obecność symboliczna, gdzie koń będzie jak eksponat w muzeum, a szlak do słynnego tatrzańskiego stawu opanują bezduszne samochody elektryczne, albo meleksy. Bo to będzie oznaczało, że nasza żywa góralska tradycja przestanie de facto istnieć. Na to się nie zgadzamy!

W rozmowie pani minister zapowiedziała, że elektryczne busy, które kupił Tatrzański Park Narodowy, wyjadą na szlak do Morskiego Oka w czasie najbliższego długiego weekendu majowego. Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zapowiada, że mają one wozić turystów na zasadzie usługi edukacyjnej. Co to znaczy – tego do końca nikt nie wie. TPN ani z nami, ani ze Starostwem Tatrzańskim, które jest właścicielem drogi nie rozmawiał.

Dziennikarzom dyrektor parku narodowego mówi, że może to polegać na tym, że pasażerom busa będzie odtwarzane nagranie, z którego dowiedzą się czegoś o Tatrach. Będzie to więc wyglądało jak w czasie wyjazdu kolejką linową na Kasprowy Wierch, gdy w wagonikiem słyszymy głos Sebastiana Karpiela-Bułecki opowiadającego co widzimy za oknem wagonika.

Czy to jest edukacja? Według nas raczej próba obejścia przepisów – by pod przykrywką edukacji po prostu wywozić komercyjnie turystów. Bo starostwo tatrzańskie jako właściciel drogi nie zgadza się na uruchomienie regularnych linii komunikacji pasażerskiej. A na usługę edukacyjną TPN nie musi uzyskać zgody zarządcy drogi. Czy w ten sposób powinien działać dyrektor parku narodowego i minister klimatu i środowiska?

My nie jesteśmy przeciwni nowościom. Ale twardo stoimy na stanowisku – i będziemy nadal stać – że nasza tradycja jest święta. Jest nieodzownym elementem życia górali polskich – nie tylko z Morskiego Oka i gminy Bukowina Tatrzańska, ale z każdego zakątka Podtatrza: Podhala, Pienin, Spisza, Orawy. Wszędzie tam konie są elementem tradycji, która określa naszą tożsamość.

Dzięki temu ta tradycja jest nadal żywa w naszym regionie, a nie – jak to np. jest w Alpach – stała się martwym elementem, przypominanym jedynie na potrzeby zaspokojenia turystów. Tutaj ludzie żyją tą kulturą na co dzień. I nadal chcą tak żyć. Chcemy, by nasze dzieci były w tej tradycji wychowywane.

Obecnie podejmowane decyzje – dotyczące nas, ale bez nas, są próbą centralnego sterowania naszym życie. Nie zgadzamy się na to. Nie chcemy i nie dopuścimy do tego, by ktoś z innych rejonów Polski i świata decydował o tym jak mamy żyć, co mamy kochać, w co wierzyć i jak mamy wychowywać nasze dzieci.

Powtórzymy to po raz kolejny: nasze konie są w doskonałej kondycji. Potwierdzają to przeprowadzane każdego roku badania weterynaryjne. Są pod stałą kontrolą lekarzy weterynarzy, a także pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Są nieodzownym elementem góralskiej tradycji i Tatr. Nie wyobrażamy sobie, aby w Tatrach zwierzęta zastąpiły bezduszne maszyny.