W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi informacjami na temat pracy koni oraz działalności fiakrów przewożących turystów na trasie Palenica Białczańska – Włosienica, a w przyszłości do Wodogrzmotów Mickiewicza, Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka czuje się zobowiązane do przedstawienia rzetelnych danych oraz sprostowania najczęściej powielanych nieścisłości. Szacunek do tradycji, kultura Podhala oraz dobro zwierząt to wartości, które niezmiennie cechują naszą codzienną pracę.
Konie w Tatrach – prawda, nie propaganda
Transport konny do Morskiego Oka to nie wymysł ostatnich dekad – jak to jest przedstawiane w przestrzeni medialnej, lecz ponad 150-letnia tradycja wpisana w krajobraz kulturowy Tatr. Fiakrzy są depozytariuszami tej historii i czują głęboką odpowiedzialność za swoje zwierzęta. Od pokoleń konie są nieodłącznym elementem góralskiej tożsamości – zadbane, szanowane i pielęgnowane z troską, której próżno szukać w wielu innych branżach związanych z pracą zwierząt.
Liczba pasażerów? Ustalona naukowo
Jednym z powielanych mitów jest rzekome przeciążanie koni. Tymczasem liczba osób mogących podróżować fasiągiem została ustalona na podstawie wieloletnich badań biomechanicznych i konsultacji ze specjalistami – lekarzami weterynarii, zootechnikami i ekspertami od zaprzęgów konnych. Przeprowadzone w warunkach laboratoryjnych i terenowych testy określiły dopuszczalne obciążenia z zachowaniem dużego marginesu bezpieczeństwa dla zwierząt. Obecnie obowiązujące limity to efekt ścisłych ustaleń i są na bieżąco kontrolowane.
Badania zdrowia koni – coroczny standard
Wbrew oskarżeniom, konie nie są „przeciążone” ani „przebodźcowane”. Każdego roku – przed rozpoczęciem sezonu – wszystkie zwierzęta poddawane są obowiązkowym, komisyjnym badaniom weterynaryjnym. Przeprowadzają je niezależni lekarze weterynarii, a protokoły badań są dostępne dla instytucji nadzorujących i ogółu społeczeństwa. Konie, które nie spełniają norm zdrowotnych, nie są dopuszczane do pracy. Wyniki badań są od lat bardzo dobre, co jednoznacznie obala tezy o rzekomym cierpieniu zwierząt.
Warto wspomnieć o innych lekarzach weterynarii, którzy pozytywnie wypowiadają się o stanie koni. W trakcie kolejnych lat badań przewinęła się tu „śmietanka” polskiej hipiatrii – Blanka Wysocka, Paweł Golonka, Ludmiła Strypikowska, Janusz Okoński, a w ostatnich latach Piotr Szpotański. Badania są konsultowane w szerokim gronie specjalistów, także tych spoza naszego kraju.
Co po zakończeniu pracy? Górale nie są katami
Równie szkodliwym mitem jest oskarżenie, jakoby fiakrzy sprzedawali konie bezpośrednio do rzeźni. To nieprawda. Stowarzyszenie od lat dokłada starań, by konie po zakończeniu pracy trafiały do osób prywatnych, które zapewniają im spokojną emeryturę – często w gospodarstwach agroturystycznych czy rekreacyjnych.
„Kuriozalne są zarzuty formułowane wobec fiakrów dotyczące dalszych losów koni pracujących wcześniej na trasie do Morskiego Oka – podkreśla dr Marek Tischner, lekarz weterynarii. Obecnie pełni funkcję adiunkta w Katedrze Rozrodu, Anatomii i Genomiki Zwierząt na Wydziale Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie.– Rozliczajmy fiakrów za okres, w którym zwierzęta znajdują się pod ich opieką. A tutaj – zarówno codzienna kondycja koni, jak i wyniki badań – nie budzą zastrzeżeń. Fakty są takie, że fiakrzy dbają o swoje konie w sposób wyjątkowy. Poza tym, na trasie do Morskiego Oka pracują wyłącznie zwierzęta, które przeszły rygorystyczne badania. Oskarżenia w tym zakresie nie mają potwierdzenia w rzetelnych danych. Taka jest rzeczywistość.”
„Zupełnym nieporozumieniem jest obwinianie górali z Morskiego Oka o to, co dzieje się z końmi po ich sprzedaży. Samochód, który sprzedajemy, również może być przez nowego właściciela używany wedle jego uznania: może nim jeździć, zezłomować go czy rozebrać na części. Oczywiście to tylko uproszczone porównanie, bo konie to żywe istoty, do których właściciele mają mocny stosunek emocjonalny, o których los dbają, niezależnie od sytuacji. Zwierzęcia nie można odstawić na bok, zapomnieć o nim i wrócić, kiedy będzie potrzebne. Codzienny obrządek, kontrola stanu zdrowia, karmienie i pojenie, jak również zapewnienie ruchu, to zadanie dla całej rodziny fiakra, a często dodatkowych pomocników. Chcę jednak unaocznić realia: sprzedając konie, górale niemal zawsze słyszą od nabywców zapewnienia o dobrych warunkach i wykorzystywaniu zwierząt do celów rekreacyjnych. W praktyce trudno, a często wręcz niemożliwe jest zweryfikowanie zamiarów kupującego i prawdziwości takich deklaracji.”
Dr Marek Tischner aktywnie uczestniczy w badaniach dotyczących dobrostanu koni także tych, pracujących w transporcie turystycznym, zwłaszcza na trasie do Morskiego Oka w Tatrach. Już w 2012 roku opublikował artykuł w miesięczniku „Konie i Rumaki”, w którym apelował o rzeczową dyskusję na temat warunków pracy koni. W kolejnych latach wielokrotnie wypowiadał się w mediach, podkreślając, że wieloletnie badania nie wykazały negatywnego wpływu tej pracy na zdrowie zwierząt. W 2007 roku uzyskał stopień doktora nauk weterynaryjnych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Jest autorem publikacji naukowych oraz aktywnym popularyzatorem wiedzy na temat opieki nad końmi.
Niestety, zdarzają się przypadki, w których nowy właściciel wbrew wcześniejszym deklaracjom przekazuje zwierzę do skupu. Fiakrzy nie mają narzędzi prawnych, by takie działania skutecznie zablokować, ale nieustannie apelują o rozwiązania systemowe, które umożliwią takie działania. Faktem jest natomiast, że dopóki koń znajduje się pod opieką fiakra, ma zapewnione warunki lepsze niż przeciętny koń w Polsce – odpowiednie wyżywienie, regularną opiekę weterynaryjną i odpoczynek.
Głos turystów jest jednoznaczny
Wbrew narracji niektórych organizacji, turyści nie tylko chętnie korzystają z transportu konnego – traktują go, jako część góralskiego krajobrazu i unikalną atrakcję. Kolejki do fasiągów w czasie majówki są tego najlepszym dowodem. Wybór ten nie jest efektem manipulacji, lecz naturalnej potrzeby przeżycia czegoś autentycznego – kontaktu z żywym zwierzęciem i tradycyjną kulturą regionu. Przejazd koniem to nie tylko opcja przemieszczenia się z punktu A do punktu B – jak to przedstawiają niektóre organizacje. Ale element kulturowy wycieczki do Morskiego Oka.
Tradycja i nowoczesność mogą współistnieć
Nie jesteśmy przeciwnikami nowych rozwiązań. Jesteśmy otwarci na dialog, nowoczesność i ekologiczne inicjatywy, o ile są one wdrażane rzetelnie, a nie w atmosferze propagandowej nagonki. Uzupełnianie transportu o busy elektryczne może być elementem przyszłości – pod warunkiem, że nie odbywa się to kosztem prawdy i godności ludzi, którzy od pokoleń uczciwie wykonują swoją pracę.
Zamiast tworzyć fikcyjne narracje o „cierpieniu koni”, warto spojrzeć na realne działania fiakrówów – codzienną opiekę, inwestycje w dobrostan zwierząt, otwartość na kontrolę i współpracę z instytucjami. Jako Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka nie uciekamy od odpowiedzialności – domagamy się jedynie uczciwości, dialogu i szacunku zarówno dla tradycji, jak i faktów.
Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka
z Gminy Bukowina Tatrzańska