Prawda o podkuwaniu koni z Morskiego Oka. Film i opinia eksperta
Ciekawostki, Nasze konie, Różności

Prawda o podkuwaniu koni z Morskiego Oka. Film i opinia eksperta

Tonący podkowy się chwyta – tak można krótko ocenić kolejną „akcję” krzykaczy, która prowadzona jest w mediach społecznościowych i ma na celu zdyskredytowanie nas, wozaków, w oczach opinii publicznej. Po czerwcowych badaniach koni, które wyszły nie po myśli organizacji prozwierzęcych, gdy wskazana przez te organizacje lekarz weterynarii wprost stwierdziła, że stan naszych koni jest dużo lepszy, niż podawany opinii publicznej, rozpoczęły się ataki dotyczące sposobu podkuwania koni.

Ale dla nas najważniejsze są opinie ekspertów. Dlatego wciąż podnosimy naszą wiedzę podczas kursów i spotkań z fachowcami.

Poprosiliśmy profesora Ryszarda Kolstrunga, wybitnego specjalistę hipologa z Katedry Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, aby wyraził swoje zdanie na temat podkuwania naszych koni. Profesor wielokrotnie uczestniczył w prowadzonych na Palenicy Białczańskiej i Włosienicy badaniach koni z Morskiego Oka i zawsze chętnie udzielał nam cennych rad, za które serdecznie dziękujemy.

podkowa08Podkowa prawie dobrze dopasowana


Podkuwanie – zło konieczne

Konie współczesne muszą być podkuwane gdyż metalowa podkowa osłania róg kopyta przed nadmiernym ścieraniem się o asfalt lub bruk. Ponadto do podkowy można umocować elementy zabezpieczające przed ślizganiem się. W pewnym zakresie podkowa zmniejsza ryzyko podbicia kopyta przy poruszaniu się konia na podłożu nierównym – kamienistym.

Można więc pomyśleć, że z podkuwania są same korzyści. Niestety aby podkowa mogła być trwale przymocowana do podkowy trzeba przybić ją gwoździami (hufnalami) do stosunkowo cienkiej ściany puszki kopytowej. Grubość jej u dużych koni to kilkanaście milimetrów. Zawsze jest to drastyczna ingerencja w ściany puszki kopytowej, dodatkowe obciążenie kończyn oraz ograniczenie naturalnej mechaniki kopyta. Czasami jest to jednak konieczne dla dobra konia.

W warunkach naturalnych prawidłowo ukształtowane kopyto zachowuje pewną elastyczność, dzięki której pełni rolę amortyzatora w kontakcie z twardym podłożem. Pod wpływem ciężaru konia kopyto nieznacznie zmienia swój kształt ( jak opona samochodowa). Tylne części ( tzw. kąty wsporowe i ściany przekątne) ślizgają się po podłożu i rozszerzają na boki. W amortyzacji bierze też udział strzałka rogowa ( przez górali nazywana żabą), która gdy jest duża i elastyczna w kontakcie z podłożem rozszerza się. Wewnątrz puszki kopytowej strzałka gąbczasta ulega spłaszczeniu ( jak dętka w oponie). Po ustąpieniu nacisku – podniesieniu kończyny struktury te zwężają się. Jest to nazywane właśnie „mechaniką kopyta” co ma znaczenie nie tylko w amortyzacji, ale także w intensywności przemieszczanie się krwi wewnątrz kopyta co wpływa na jego ożywianie a więc rośnięcie i strukturę rogu.

Róg kopytowy musi być twardy lecz elastyczny. Za suchy łatwo pęka, za kruchy lub słaby strzępi się i podkowiaki trzymają słabo a niekiedy róg ścian odłupuje się i kolejnej podkowy nie ma do czego przybić.

Pokucie kopyta zabezpiecza brzeg przed nadmiernym ścieraniem, lecz odsunięcie strzałki od podłoża powoduje, że opisana powyżej mechanika jest zakłócona, a przy nieprawidłowym przybiciu podkowiaków całkowicie ograniczona.

Niezwykle istotne jest aby podkowa była dopasowana do kopyta a nie kopyto do podkowy co niestety często można stwierdzić u koni fiakrów pracujących na trasie do Morskiego Oka. Trzeba wiedzieć, że kończyny i kopyta koni bardzo rzadko są wszystkie idealne. Niemal u każdego konia (ogólnie mówiąc) można stwierdzić mniejszą lub większą wadę kończyny a w następstwie też kształtu kopyta.

Obecnie są dostępne w handlu różne typy i rozmiary podków ale o idealnym kształcie dla kopyt prawych i lewych, przednich i tylnych. Dlatego dobry podkuwacz do każdego kopyta nie tylko dobiera właściwą wielkość podkowy, ale także dopasowuje jej kształt uwzględniając indywidualne cechy kopyta. Podkowę można w pewnym zakresie formować na zimno, lecz najlepiej dopasować ją na gorąco (podkowę nie kopyto). Godni polecenia fachowcy jeżdżą samochodami „ruchomymi kuźniami” w których posiadają także piece gazowe do grzania podków.

Dobrze dopasowana podkowa musi być w momencie przybijania trochę za duża: do 1-2 mm z przodu i z boku a prawie do połowy szerokości ramienia podkowy z tyłu. Powinna wystawać także poza kąty wsporowe. Wynika to z dwóch faktów. Po pierwsze – kopyto rośnie przez cały czas ( tak jak paznokieć u ludzi) a jego kształt ( w przekroju podobny do trapezu) powoduje, że po pewnym czasie brzeg kopyta staje się szerszy od podkowy. Podkowę po kilku tygodniach trzeba przekuć a kopyto skrócić, wszak nie ściera się ono o podłoże. Po drugie – amortyzacja (mechanika) kopyta polega na rozszerzaniu się ścian przedkątnych ( za najszerszym miejscem kopyta) i kątów wyporowych, muszą się więc one ślizgać po ramionach podkowy. Gdy podkowa jest za wąska ściany przekątne spadają z ramion, gdy jest za szeroka wpadają do środka i ściskają zamiast rozszerzać strzałkę. Podkowa za krótka może powodować bolesne odgnioty piętek.

Innym problemem jest sytuacja gdy kiepski podkuwacz wbije podkowiaki za daleko do tyłu i zablokuję mechanikę kopyta.

Przybijanie podkowy – wbijanie hufnali to sztuka wymagająca wiedzy, wyczucia i dużych umiejętności. Róg ściany jest stosunkowo cienki, a pod nim jest ukrwiona i unerwiona tkanka tzw. tworzywo kopyta. Nieumiejętny podkuwacz łatwo może doprowadzić do zagwożdżenia. Jest to bardzo bolesny uraz tworzywa kopyta, przy czym nawet po usunięciu gwoździa może nastąpić proces ropny.

Z powyższych powodów podkuwanie koni należy zlecać fachowcom dobrym choć niekoniecznie tanim, aby przez właściwe dopasowanie i przybicie podkowy zapewnić pracującym koniom jak największy komfort poruszania się.

Odrębne budzące zastrzeżenia zagadnienie to jakie stosować podkowy. Jak wcześniej podałem jedną z funkcji podków jest zapobieganie ślizganiu się koni pracujących na asfalcie. W przypadku koni sportowych trzeba zapobiegać ślizganiu się na trawie i innych podłożach toru przeszkód.

Najczęściej stosowane są podkowy płaskie – pantoflowe z wkręcanymi gwintowanymi hacelami. Hacele mogą mieć różny kształt, długość i twardość. Na asfalt dobrze nadają się hacele z widiami, a w przodkach podków krótkie sztyfty widiowe zapobiegające ślizganiu, ale także szybkiego ścieraniu się podkowy. Zaletą podków hacelowych jest to, że hacele można, a nawet powinno się wykręcać na okres transportu i przebywania w stajni. W przypadku nierównego ścierania haceli możliwa jest zamiana prawy na lewy lub wymiana na nowe.

Dawniej powszechnie stosowane były podkowy gryfowe z odkutymi lub wspawanymi przedłużeniami (w kierunku podłoża) tylnych ramion podkowy i zębcem na przodku. Podkowy takie dobrze sprawdzały się na miękkim gruncie. Wadą ich używania na twardym podłożu jest to, ze gdy w wyniku nieprawidłowego ruchu konia gryfy lub zębiec ścierają się nierówno, nie można z tym nic zrobić aż do następnego przekucia.

Ślizganiu mogą także zapobiegać podkowy z gumą. Gruby kawałek gumy łączący tylne ramiona nie tylko przeciwdziała poślozgowi, spełnia on także rolę amortyzującą uderzenia kopyta o asfalt, a także w pewnym zakresie odciąża ścięgna kończyn konia, szczególnie w pracy pod górę. Jednak ten rodzaj podkowy także nie jest bez wad. Pod gumą łatwo dochodzi do gnicia strzałki w wyniku czego zanika ona i kopyto się zawęża, źle założone nity mocujące gumę, gdy ta ulegnie starciu mogą niszczyć a nawet kaleczyć kąty wyporowe. Dobrze wykonana podkowa z gumami powinna być „zwarta” tzn. połączona między ramionami metalowym łącznikiem na którym powinna opierać się strzałka rogowa kopyta, nity wkręcane, a przodki zaopatrzone w sztyfty widiowe zapobiegające szybkiemu ścieraniu.

Z ważnych uwag kierowanych do fiakrów chciałbym podkreślić konieczność regularnego przekuwania kopyt tak aby nie przerastały podków. W odniesieniu do podkuwaczy wydaje się niezbędne spotkanie dyskusyjno-szkoleniowe pod egidą Stowarzyszenia Przewoźników., które powinno podnieść poziom wiedzy ogólnej a również być forum przekazania uwag ale także pozytywnych doświadczeń.

dr hab. Ryszard Kolstrung

Katedra Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
autor broszury ” O potrzebie pielęgnacji kopyt koni” wydanej prze PZHK 2014
współautor książki „Pielęgnacja i podkuwanie kopyt koni” wyd. PWRiL 2004